Celem mojego referatu będzie zaprezentowanie szans i zagrożeń rozwoju osobowości dziecka jako wyniku procesu wtórnej socjalizacji poprzez instytucje.
Powszechne staje się przekonanie, że w obecnej rzeczywistości dziecko pełni zbyt wiele nieswoistych dla dzieciństwa ról. Bycie dzieckiem w warunkach ubóstwa, bezrobocia i patologii rodziców, czy bogactwa, robienia kariery, ustawicznego braku czasu i związanego z tym przyspieszenia, w każdym przypadku oznacza socjalizację poza rodziną — na ulicy lub w instytucjach.
Socjalizacja wtórna jest internalizacją subświatów instytucjonalnych czy też wyrastających z instytucji [1] i polega na przystosowaniu jednostki do pełnienia różnych ról społecznych – od przedszkoli, szkół, po miejsca pracy. Rodzice jako tzw. znaczący inni, wprowadzają nas w świat podczas socjalizacji pierwotnej. Osoby, które towarzyszą nam w socjalizacji wtórnej możemy lubić, ale są one dla nas tylko funkcjonariuszami, których prawie zawsze można zastąpić [2].
Współcześnie socjalizacja dzieci sprzężona jest z wieloma problemami zakłócającymi rozwój dziecięcej osobowości. „Mowa o pluralizmie form rodzinnych lub formach rodzinnopodobnych, o zawodowej mobilności rodziców i związanym z nią niszczeniem tradycji środowiska wychowawczego oraz wymuszonymi większymi obciążeniami i kompetencjami społecznymi dziecka, o wyobcowaniu i wymykaniu się spod kontroli dorosłych doświadczeń dziecka związanych z korzystaniem z mediów, o coraz intensywniejszych procesach urbanizacji i multikulturowości, o liberalizmie w wychowaniu, o wrastającym hedonizmie, egoizmie i indywidualizmie rodziców, o ich bezsilności wychowawczej, o narzucanej dziecku samodzielności, przymusie wyboru i podejmowania decyzji” [3].
Socjalizacja dziecka poprzez instytucje odbywa się zatem w zorganizowanych specjalnie dlań miejscach codziennego pobytu typu: żłobek, przedszkole, szkoła, świetlice, koła zainteresowań, kluby, imprezy sportowe lub muzyczne, czy inne oferty. W nowoczesnych społeczeństwach systematycznie wzrasta liczba różnych sektorów nauki i życia, które stają się dla dziecka obowiązkowe. Dawniej proces socjalizacji przebiegał w środowisku domowym, szkolnym oraz sąsiedzkim i kierowało nim głównie samo dziecko [4]. „Teraz mają na nie wpływ (różne) zorganizowane i kontrolujące segmenty codzienności. Wolne od lekcji popołudnie wypełnia uczniowi aktywność specjalnie dlań zaplanowana” [5]. W związku z tym, mówi się dziś o „socjalizacji zmienionej instytucjonalnie”, o dorastaniu nowoczesnych dzieci w „przestrzeni wyspowej”, „pokawałkowanej”, o „wielopostaciowości form życia dziecięcego”, tj. o często niepowiązanych ze sobą kontekstach, w których sytuuje się życie dziecka. W tej perspektywie wyraźnie dostrzegalne jest zjawisko zawładnięcia czasem i przestrzenią dzieci przez dorosłych: rodziców, opiekunów, nauczycieli, korepetytorów (już w przedszkolu dzieci przemieszczają się z zajęcia dodatkowego na zajęcie, od jednego specjalisty do drugiego). Głównym zadaniem wielu rodziców, opiekunów i nauczycieli staje się zatem wręcz przemysłowa organizacja czasu dzieci.
Aktywność dziecka we wszystkich kontekstach instytucjonalnej socjalizacji wymaga określonych kompetencji i rządzi się własnym systemem reguł. Bywa, iż w każdym z nich obowiązują odmienne normy. „Kiedy dziecko w procesie tworzenia swojej rzeczywistości – a to stanowi przecież treść rozwoju jego osobowości – nie styka się w swoim bezpośrednim środowisku życiowym z dostateczną jednoznacznością i trwałymi strukturami mającymi sens i znaczenie, to rezultatem musi być niezróżnicowany i rozproszony ogląd świata. Kiedy dziecko widzi, że jego zachowanie jest ciągle inaczej oceniane i kiedy narażone jest na stale zmieniające się reakcje osób ze swego otoczenia, jego rozwój osobowości sprowadza się do stwarzania sobie nieobliczalnego i bezładnego świata” [6]. Twierdzenie, że z powodu rosnącej zależności od instytucji i sprzeczności w zakresie norm może ucierpieć rozwój osobowości i autonomii dziecka, że zjawiska te niekorzystnie oddziałują na rozwój jego tożsamości i orientacji w wartościach jest oczywista. Aby przystosować się do tych warunków dziecku potrzebne są przede wszystkim poczucie obecności choć jednej takiej sfery życia, w której czułoby się bezpiecznie. Powszechne jest przekonanie, że to przysłowiowe „cztery ściany”, w których ludzie pędzą prywatne życie rodzinne, stanowią tarczę chroniącą przed światem. Jednak, jak zauważa A. Zadrożyńska, „wyraźnie chcemy – my społeczeństwo – odzwyczaić potomstwo od domu, od trwałości, choćby i względnej, od zapuszczania korzeni w rodzinie” [7]. Zastanawiające jest zatem, że ci, którzy zwą się orędownikami wyemancypowania najmłodszych poprzez uwzględnienie ich natury i potrzeb nie dostrzegają najbardziej elementarnych warunków życia niezbędnych dla rozwoju osobowości dziecka [8]. Częste przebywanie dziecka poza domem, związane z pluralizacją życiowych sytuacji, może okazać się problemem w jego socjalizacji, a tym samym w rozwoju osobowości. Jest to rodzaj zakłócenia, zagrożenia naturalnej potrzeby bezpieczeństwa. Coraz częstsze korzystanie przez rodziców z usług różnego rodzaju instytucji, choć wiąże się z ryzykiem, jest dziś koniecznością. Zaplanowanie dzieciom czasu poza domem (w instytucjach) pod opieką specjalistów może być dla wielu rodziców szansą na rozszerzenie kompetencji i doświadczeń dziecka niezbędnych do indywidualnego rozwoju, sprzyjających jego zainteresowaniom i potrzebom. Może także okazać się wygodną okolicznością, zwalnia bowiem rodziców (przynajmniej częściowo) od wywierania wpływu na dziecko i odpowiedzialności za nie. J.S. Coleman [9] twierdzi, że współczesna rodzina traci zdolność właściwego socjalizowania dzieci, bowiem kapitał, którym dysponowała kiedyś uległ wyczerpaniu. Rozwój technologiczny, informatyczny, mobilność geograficzna i związane z tymi zjawiskami zmiany społeczne uniemożliwiają rekonstruowanie rodziny w tradycyjnym jej kształcie, ta bowiem socjalizowałaby do świata, którego już nie ma [10]. Współczesna rodzina socjalizuje „od siebie do społeczeństwa” [11]. Nie potrafi już wystarczająco przygotować młodych ludzi do życia w społeczeństwie i nie zapewnia im satysfakcjonującej przestrzeni identyfikacyjnej. Socjalizacja przenosi się do innych agend – głównie do instytucji i grup rówieśniczych. Jak próbowałam wykazać, dzisiejsze dzieci zaczynają żyć pod presją czasu i różnych obowiązków. Kłopot polega na tym, że usytuowanie ich w wielu kontekstach instytucjonalnej socjalizacji, choć zdaje się być wymogiem współczesności może okazać się ryzykowny dla rozwoju dziecięcej osobowości.
- P. Berger, T. Luckmann, Społeczne tworzenie rzeczywistości, Warszawa 1983, PWN, s. 214-215.
- P. Berger, T. Luckmann, Internalizacja rzeczywistości, W: Socjologia. Lektury, pod red. P. Sztompki, M. Kuci, Kraków 2006, Wydawnictwo Znak, s. 568-579.
- W. Lippitz, F. Heike, Realia wychowawcze – wymagania wobec rodziny i postawa oczekiwania wobec szkoły, w: Nowe konteksty (dla) edukacji alternatywnej XXI wieku, pod red. B. Śliwerskiego, Kraków 2001, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, s. 103.
- Szerzej: P. Aries,Historia dzieciństwa, Gdańsk 1995, Wyd. MARABUT.
- O. Speck, Być nauczycielem. Trudności wychowawcze w czasie zmian społeczno-kulturowych, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2005, s. 83.
- O. Speck, Być nauczycielem. Trudności wychowawcze w czasie zmian społeczno-kulturowych, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2005, s. 74.
- A. Zadrożyńska, Targowisko próżności, Warszawa 2001, Wyd. TWÓJ STYL, s. 193-194.
- H. Arendt, op. cit., s. 223.
- J. S. Coleman, Racjonalna rekonstrukcja społeczeństwa, „Studia Socjologiczne” 1993, nr 1, s. 7-28.
- Tamże.
- H.M. Griese, Socjologiczne teorie młodzieży, Kraków 1996, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, s. 130.